Dlaczego się kłócimy?
Blog

Dlaczego się kłócimy? Kłócić się, czy nie? 

Kłótnia uchodzi w naszej kulturze za coś niewłaściwego. Trudno więc oczekiwać, że będziemy umieć się kłócić, nie robiąc sobie nawzajem krzywdy. Choć może się wydawać, że nikt z nas nie lubi się kłócić, są przypadki, w których kłótnie przynoszą ulgę. Co więcej, świadome bycie w konflikcie, w kłótni może być dla relacji rozwojowe. Jak? Zaraz wyjaśnię.

Przekonania kulturowe i między pokoleniowe o kłótniach

Jak się nie kłócić “No już się nie kłóćcie, podajcie sobie rączki”, „A wy się musicie tak kłócić? To już nie da się normalnie rozmawiać?”, “No już dobrze, nie kłóćcie się”.

To tylko kilka przykładów zdań, które prawdopodobnie część z Was słyszała w dzieciństwie, szczególnie ta, która wychowywała się z rodzeństwem czy kuzynostwem. Już na tym etapie dostawaliśmy informację, że jeśli kłótnia się zdarza to, to coś złego i należy jak najszybciej jej zaniechać. Z takim podejściem nietrudno się domyślić, że nie otrzymaliśmy informacji o tym, że jest to jedna z form komunikacji, ani wskazówek jak można się kłócić. Jednocześnie w tym samym czasie część z nas była pośrednio lub bezpośrednio świadkami kłótni rodziców, które odbywały się przy dzieciach, albo za ścianą. Mamy komunikacyjno-emocjonalny impas. Dostajemy informacje, że to coś złego. Później słyszymy te kłótnie dwójki najważniejszych dla nas osób, co z racji wcześniejszego komunikatu może budzić niepokój czy lęk, o rodziców, rodzinę, czy nie stanie się nic złego. Ponieważ były to czasy, w których dzieciom się nic nie tłumaczyło. Po kłótni rodziców nikt z nami nie rozmawiał. Niejednokrotnie przez jakiś czas, cała rodzina żyła w napięciu po tejże kłótni, co wspierało przekonanie w nas dzieciach, że faktycznie te kłótnie są złe i zagrażające.

Uciszone wewnętrzne potrzeby i sprzeciwy

Skoro mam się nie kłócić, ale coś mi się nie podoba albo czegoś potrzebuje, jak mam to wyrazić? Przecież nie chcę nikogo urazić, nie chce narzekać, marudzić ani się czepiać. No dobra może to nic ważnego, może spróbuję odpuścić…może się domyśli…

W wielu głowach dzieje się taki lub podobny wewnętrzny dialog. Nie nauczono nas również mówić o swoich potrzebach, za to wielu i wiele z nas nauczono, często nieświadomie, odpowiadania i opiekowania się emocjami innych. Jak? “Nie denerwuj ojca, idź do siebie”, “Zjedz, bo mamusi będzie przykro”, to plaga poprzednich pokoleń i domowych dysfunkcji. Rodzin z uzależnieniem, współuzależnieniem oraz niedojrzałych emocjonalnie rodziców, którzy sami nie radzili sobie z emocjami, więc ich dzieci, by przetrwać, wypracowały mechanizmy radzenia sobie, w jakiej sytuacji przyszło im żyć. Często polegały one na rozwijaniu kompetencji emocjonalnych – rozpoznawania stanu rodzica i prób działania, by rozładować napięcie, rozśmieszyć, wziąć złość jednego rodzica na siebie, by ochronić drugiego. Zatem wielu z nas ma wbudowany schemat unieważnienia własnych emocji i potrzeb oraz opiekowania się emocjami innych dorosłych, choć każdy dorosły powinien odpowiadać za nie sam.

Niespodziewane wybuchy

Jak się nie kłócić To, że pominiemy swoje potrzeby czy emocje, nie sprawi, że znikną. Będą się odkładać, kumulować, aż wybuchną. Dlaczego? Po pierwsze, bo to ludzkie mieć potrzeby. Po drugie, jeśli siebie unieważniamy i bierzemy za kogoś odpowiedzialność, żeby mu było dobrze w życiu, jest dość prawdopodobne, że nieświadomie oczekujemy tego od innych. Kiedy to się nie dzieje, a my nie komunikujemy swoich potrzeb, a ktoś nie domyśla się i nie zgaduje, czujemy się nieważni, pomijani, że ten ktoś o nas nie dba, nie obchodzimy go. Pojawia się smutek i złość, poczucie niesprawiedliwości, może żalu i kto wie co jeszcze. Te trudne emocje po raz kolejny są blokowane, napięcie narasta, aż w końcu jakaś zazwyczaj mała rzecz przelewa szalę i wylewa wszystko, co do tej pory się nagromadziło. Nie tylko pojawia się kłótnia, ale jest to często kłótnia, która nie tylko nie jest rozwojowa, ale bywa również dla relacji destrukcyjna. Kiedy opiera się na wzajemnym wypominaniu i rozliczaniu, trudno jest z niej uzyskać jakiś punkt, który może pomóc na przyszłość. Po kłótni zaś zazwyczaj zostaje rana, której ból niejednokrotnie miesza się z poczuciem winy. Które wspiera kolejny raz przekonanie, że kłótnia jest zła, bo rani, więc utrwala schemat, by unikać kłótni i tak rozpoczyna się kolejna runda i ten sam schemat.

Koszty niepoukładanej przeszłości

Po tym co już zostało opisane, można zobaczyć, że nasze wnętrze może przypominać pole minowe. Niestety to nie wszystko. Poza tym każdy z nas ma jakąś historie i swoje przeżycia. Słowa, zachowania, które działają na niego jak podlanie rozpałką, gdzie w mgnieniu oka traci się z oczu temat rozmowy, czy drugą osobę, nawet tę ukochaną. Nie ułatwia tego również fakt, że jeśli mamy w swojej historii dysfunkcję czy traumę, to co w nas zostawiła, również w budowaniu relacji będzie się odtwarzać, żyć, uaktywniać. Przykładem może być doświadczenie życia w rodzinie z problemem alkoholowym, przemocą czy inną dysfunkcją, jednym słowem życie w emocjonalnym chaosie. Jedna z rzeczy, której uczą się dzieci to czujności. W części z nich wyrabia się poczucie, że dobrze trwa tylko chwilę i zawsze po nim musi wydarzyć się coś złego. Rodzic już nie pił, było inaczej przez chwile lepiej, po czym przychodził jakiś wujek, zdarzał się jakiś konflikt albo coś niefajnego w pracy i znowu wszystko zaczynało się od nowa. Po takich doświadczeniach wyrabia się przekonanie, że dobrze zwiastuje nadejście tego co złe. Zatem dobrze budzi napięcie, im dłużej jest dobrze, tym napięcie bardziej rośnie i czujność jest na najwyższym poziomie. W dorosłości, jeśli osoba z podobnym doświadczeniem zwiąże się z kimś bezpiecznym, może sama inicjować kłótnie, by rozładować napięcie. Nie wierzy, że świat może tak wyglądać, będąc w ciągłym napięciu i czujności, staje się drażliwa i podejrzliwa. Kiedy uda się wywołać konflikt, mimo że czuje trudne emocje, czuje też ulgę, bo to na co się czekała, właśnie się zdarzyło, można więc odetchnąć na chwile z ulgą. By za chwilę znów włączyć swoje czujki. 

Szansa na zmiany

Dobre wieści są takie, że żadne z opisanych nie jest wyrokiem na całe życie. Jest pewnym bagażem mniej lub bardziej świadomym, najważniejsze, że możliwym do zdjęcia. Praca nad sobą samą, sobą samym jest tu kluczowym aspektem. By tworzyć zdrowe relacje, czy to zawodowe, czy romantyczne, potrzebujemy mieć w sobie różne sprawy rozeznane i poukładane. Stąd też część osób właśnie w odpowiedzi na trudności w relacji zawodowej czy osobistej zgłasza się do terapii, bo już tak nie chce, bo czuje, że chce spróbować inaczej. Chce zdjąć stare klątwy, stworzyć nowe schematy i rozwinąć swoje emocjonalno-komunikacyjne kompetencje.  

kłótnia Jeśli jednak terapia nie jest na ten moment dla Ciebie, polecam Ci materiały o zarządzaniu emocjami i komunikacji. Książki o NVC lub podcasty. Polecam Ci też stworzone przeze mnie narzędzie, e-book – workbook – poradnik – o zarządzaniu sobą w konflikcie. Napisany prostym językiem, wprowadza w 8 elementów, które składają się na zarządzenie konfliktem. Każdy z nich jest opisany tak, by łatwiej było siebie w nim zrozumieć, ale co najważniejsze, do każdego z nich przygotowane są pytania, zadania, przykłady, które stanowią narzędzie to twojej pracy ze sobą w każdym z tych obszarów. Dzięki niemu dowiesz się, co jest w Tobie, co Ciebie uruchamia, na co Ty reagujesz, dlaczego tak, a nie inaczej się zachowujesz. Pomoże Ci nakierować się na to jak można inaczej. Rozwiniesz z nim samoświadomość, rozumienie siebie, kompetencje emocjonalne i komunikacyjne. Gotowy, gotowa do pracy? Kliknij tutaj 

Zapytaj o termin konsultacji lub zapisz się online (Time zone: Warszawa)