Czy pogorszenie zdrowia psychicznego może wyjść na dobre?
Brzmi absurdalnie? To prawie jak zapytać, czy choroba może być zdrowa? Niby tak, a jednak nie do końca. Ponieważ łatwiej nam ignorować dyskomforty zdrowia psychicznego i niewygody, mamy potężne pokłady znoszenia i przenoszenia życiowych trudności. Czasem właśnie pogorszenie samopoczucia czy stanu psychicznego jest formą adaptacji. Jak to się dzieje? O co z tym chodzi?
Wewnętrzna siła
Gdyby przyjrzeć się różnym mniejszym i większym organizmom, większość z nich nastawiona jest na przeżycie i życie. Pisząc nastawiona mam tu na myśli, że dołoży wszelkich starań, by przetrwać, przeżyć. I tak kameleon zmienia umaszczenie, małe zwierzątka będące pożywieniem dla drapieżników potrafią się świetnie chować, a my, a my mamy wole życia. Tej woli życia towarzyszy energia, która nazywana jest tendencją aktualizacyjną.
“Jest to wrodzona tendencja organizmu do rozwijania wszystkich swoich zdolności takimi sposobami, które służą jego utrzymaniu lub ulepszeniu” (Terapia teorii osobowości i relacji interpersonalnych Carl Rogers, 2016, s. 31).
A na przykładzie jest to nasz wewnętrzny kawałek, który sprawia, że moglibyśmy chodzić na czworakach albo pełzać jednak pcha nas do wysiłku, jakim jest pionizowanie postawy i nauka chodzenia na dwóch nogach. Daje nam to nowe możliwości, sprawia, że mamy dwie wolne chwytne kończyny, które rozwijamy manualnie by dalej poszerzać nasze kompetencje. To coś, co mamy w sobie, dzięki czemu potrafimy się adaptować do wymagających, trudnych, a czasem nawet skrajnie trudnych warunków życia. Jeśli przyjrzymy się badaniom rodzin, w których pojawiła się dysfunkcja oraz temu, jakie były tego następstwa, poza tym co mogą przynieść i powodować powstawanie problemu, staje się środowiskiem, w którym wykształca się szereg potrzebnych do przetrwania kompetencji adaptacyjnych. Część z nich adaptacyjna jest tylko w tamtym określonym momencie, inne są wartościowymi cechami po prostu. Pojawiają się takie cechy i umiejętności jak odpowiedzialność, zadaniowość, empatia, pracowitość lub inne, jak gotowość podejmowania wyzwań czy samodzielność.
Kiedy dla własnego dobra, robi nam się gorzej.
Czy to jednak nie jest o jedno oczko za daleko? Jak rozumieć to, że stan zdrowia psychicznego się pogarsza, ale jest adaptacyjny? Ponieważ nie rozwijamy się w pustce, to nasze adaptacje tworzą się w oparciu o nasze otoczenie. Jednak nie zawsze nasze otoczenie jest dla nas sprzyjające. Przytoczę przykład, który odnosi się do zachwiania zdrowiem psychicznym, jednocześnie dla jego ochrony:
“Można jednak potraktować zespół objawów, nazywany depresją, jak szczególną aktualizację całej osoby, zmagającej się na przykład z długotrwałym, chronicznym zużywaniem swoich zasobów. Dalej możemy rozumieć, że mamy do czynienia z Ja, które rozwijało się w środowisku nagradzającym za rezygnowanie z protestu przeciw zbyt dużym wymaganiom. W takim środowisku klient musiał urzeczywistnić (zaktualizować) wrażliwość na potrzeby i oczekiwania innych, nie zaś na siebie, swój organizm i ograniczone zasoby własne.” (”Doświadczenie a psychoterapia” pod red. Marii Król-Fijewskiej, s.88).
To nic innego jak informacja od nas, do nas. Tak jak pisałam w “Być z innymi, dla innych czy dla siebie…? Ponieważ są w nas trzy równie ważne potrzeby, przyjmowania, bycia przyjmowanym i autonomii, dla ich zaspokojenia jesteśmy w stanie robić naprawdę wiele. Nie mniej ma to swoje koszty, nasze zasoby potrafią się wyczerpać (zobacz tutaj). I tak jak w powyższym przykładzie, kiedy, zasoby wyczerpią się, nasza tendencja aktualizacyjna cały czas jest aktywna i w procesie, i “popycha” nas w to miejsce, którego potrzebujemy, by przetrwać. A czasem, by przetrwać, potrzebujemy się zatrzymać i zająć sobą. Po latach zmagań, walki o siebie, czasem o najbliższych, prób zadowalania innych, by zostać przyjętym, czasie ignorowania siebie i swoich potrzeb czy nieodmawiania innym. Nasz system wyrzuca error, by nas chronić. I tak pogorszenie stanu psychicznego, zdrowia, różne objawy i symptomy pełnią funkcję obronną. Tendencja aktualizacyjna nie jest świadomym czy intencjonalnym działaniem. Mi kojarzy się z ewolucyjnym kawałkiem dbającym o nasze przetrwanie. Zdarza się więc, że my sami tworzymy środowisko, doświadczamy określonych rzeczy, czy działamy w sposób, który może być odbierany jako, destrukcyjny czy, chorobowy, szkodliwy, choć jego funkcją jest ochrona. W książce “Ile ważą emocje” lub w jednej z opowieści I.D Yaloma “Otyła dama” możemy przeczytać historie osób, które chroniły siebie poprzez dodatkowe kilogramy, przed często ukrytymi głęboko przekonaniami czy traumami. Choć na w codzienności było to wciąż trudnością, było niezbędne, by chronić to co wewnątrz. Zmiana zaczęła być możliwa, kiedy, zaopiekowane, uznane, zabezpieczone zostało to co leżało u podstaw.
Zaufaj sobie
To, że osoby, które są sprawcze zadaniowo, osiągały sukcesy, zaczynają doświadczać inaczej siebie — obniża się ich skupienie, zdolności poznawcze, brakuje siły, nie oznacza, że straciły wcześniejsze kompetencje. Choć czasem potrzeba czasu, by to przyjąć, to, że płacze nie oznacza, że nie jestem silna. To, że czasem potrzebuje poleżeć i nie mam siły wstać, nie oznacza, że już nic nie osiągnę. Ale by tak móc to zobaczyć potrzeba zaufać sobie.
“Dam radę. A jak nie dam? Dam radę. A jak się przewrócę? To się podniosę. A jak się nie podniosę? To sobie poleżę.” Jacek Walkiewicz
Uwielbiam ten cytat, książkę i nagranie z konferencji Ted, które serdecznie polecam i sama często do niego wracam. W momentach, kiedy my sami, choć nieświadomie, realizujemy tendencję aktualizacyjną poprzez pogorszenie się stanu psychicznego, wysyłamy do siebie ważne informacje. I choć czasem niełatwo jest je odczytać, czasem potrzeba pomocy specjalisty, to nie dzieje się to po nic. Rozumiem żal i rozgoryczenie osób, które zmagają się z pogorszenie stanu psychicznego i wchodzą w stan nieustającej walki, każdego dnia, jednocześnie moje obserwacje wynikające z pracy z osobami klienckimi pokazują, że może warto odpuścić tę walkę. Nie oznacza to poddać się, ale z innym nastawieniem podejść do tego co przychodzi. Zobaczyć, że ten stan nie musi być i często nie jest wrogiem. Poznać i wysłuchać tej części, by zrozumieć, o co tak naprawdę chodzi, czym potrzebuje się zająć i zaopiekować.
Na koniec chce się podzielić z Tobą myślą, że to wszystko, co opisałam, pokazuje, że pogorszenie stanu psychicznego nie oznacza, że jest się zepsutym. Ja w tym widzę nieprawdopodobną moc wewnętrznej siły, która próbuje ratować osobę, która w swej mocy zbyt mocno się wyeksploatowała czy nadużyła. Wierzę więc, że jeśli w tym momencie znajdziesz w sobie siłę, by z tej informacji skorzystać. A jeśli potrzebujesz specjalisty, który będzie Ci w tym towarzyszył, umów się na spotkanie i spróbujmy wspólnie z tym pobyć i to zrozumieć.
3 komentarze
Pingback:
Pingback:
Pingback: